wtorek, 26 września 2017

Farma Dyniowa


Farma Dyniowa Pumpkin Farm Warsaw


  Jesień już zbliża się wielkimi krokami, chłopcy kończą właśnie wychodzenie z przeziębienia, ja chyba dopiero je zaczynam, a tu psikus... 
20 kilka stopni na plusie i piękne słońce.
No więc jak nie wykorzystać takiej pogody?, aż grzech siedzieć w domu i marnować na jakieś przyziemne sprzątanie, szycie, malowanie, czy inne takie tam bzdury.

Mieszko wyjrzał rano za okno i powiedział: "Mamo dzisiaj jest super dzień"

Tak powiedział, więc tak też postanowiliśmy go spędzić. Szybkie ogarnięcie rano chałupki, dzieciaków i ruszamy, (o ile przy dwójce małych dzieci można powiedzieć o szybkim ogarnięciu).

Mieszko już po drodze pod blokiem tłumaczył bratu co jedziemy zobaczyć i co będziemy robić.
Tymek nie wykazywał zbytniego zainteresowania, ale na ile go znam bardziej będzie ucieszony i zainteresowany Farmą niż Mieszko, który jednak bardziej kocha place zabaw i baseny z piłkami od każdej innej atrakcji.


Przed wejściem do samochodu trzeba jeszcze zaliczyć "atrakcje" wokół bloku, sprawdzić dziury w chodnikach i kratki ściekowe, zobaczyć czy kot nie siedzi na drzewie, lub na dachu garażu,  na koniec upewnić się, że adidasy to jednak nie kalosze i lepiej w nich do błota nie wchodzić.


Farmę Dyniową chcieliśmy już odwiedzić w zeszłym roku, jest ona czynna stosunkowo krótko bo od 15 września do 31 października w godzinach 9-18. Znajduje się ona na ulicy Przyczółkowej 2k.
Niestety w zeszłym roku nam się nie udało, gdyż pogoda pokrzyżowała nam plany i nie trafiliśmy jakoś na ani jeden ładny dzień, żeby móc tam pojechać.
Najlepiej pojechać w takie dni, gdzie przynajmniej jeden dzień wcześniej nie padał deszcz, bo robi się tam po prostu błotko.


Farma znajduje się przy samej ulicy i trudno do niej nie trafić, gdyż z daleka widać obok ulicy postawioną metalową taczkę z dyniami.


Wstęp dla osób indywidualnych jest w cenie 20 zł od każdego dziecka, opiekun wchodzi za darmo.
Za to w cenie biletu, przy wyjściu, zabieramy ze sobą do domu dynie jakie chcemy, czy to ozdobne, czy jadalne, to już nasza decyzja.
Dla grup zorganizowanych są trochę inne zasady, ale są jasno określone na ich stronie.


Farma to nic innego jak kawałek pola przeznaczony na "dyniowe" atrakcje, dyń jest mnóstwo, są dynie hokkaido, makaronowe, piżmowe i wiele innych jeszcze, są też białe i zielone, przyznam, że takich jeszcze nie widziałam nigdzie.
Jest też labirynt ze słomy dla dzieciaków, naprawdę fajny pomysł, jednak najlepszą frajdą dla kilkulatków jest mini zoo, (jest to naprawdę mini zoo, bo zwierzaków nie ma wiele, ale wystarczająco, aby wzbudzić entuzjazm maluchów)
Jest też wielki traktor na który można wsiąść i go "poprowadzić", oraz mega wielka trampolina, na której chłopcy szaleli jak wariaci.
Super opcją jest możliwość karmienia i głaskania niektórych zwierząt, można spokojnie wejść do klatki z królikami, zerwać dla nich wcześniej trawki na łące obok i do woli karmić.
Oczywiście trzeba zachować ostrożność, aby nie zrobić im krzywdy.



"Mamo możemy tą zabrać do domu?. Dam radę podnieść!!"






Te dynie to naprawdę giganty!!!! Sama miałam spory problem, aby je podnieść.


Rozmiary dyń są najróżniejsze od malutkich, wielkości pięści, do wielkich gigantów, nawet po kilkanaście kilogramów.





Mamy i pierwszą napotkaną kurkę, nie zwracała na nas zupełnie uwagi, większą atrakcją dla niej było szukanie robaków w ziemi.


Mieszko zobaczył świnki i mówi: "Mamo to świnka Pepa i George"
Jak widać George zareagował ;))))




"Mamo jaki on mięciusi"


Najpiękniejszy.................. i te uszy!!!!!



Tymuś wszystkim królikom wtykał trawkę prawie do nosa, koniecznie chciał, aby nie chodziły głodne. Obawiam się, że przy tej ilości karmiących dzieci, jest odwrotnie i raczej nie głodują :)


Ile radości może dać jeden mały króliczek!!



Te oczy mówią: "mamo tego biorę, bez dyskusji"!!!




No to pobiegajmy trochę.















Zabawa w berka, kaczuszka miała zdecydowanie swoje ścieżki, Tymuś próbował jej dorównać, ale okazało się że jest mega szybka, jak to określił Mieszko: "jak rakieta".








Pierwsze koty za płoty


No i szaleństwo prawie do upadłego - trampolina!!!
Wielka, czysta, nowa, piękna!!!! a przede wszystkim bezpieczna! Również w cenie wejścia na teren Farmy.




Myślę że Farma dyniowa to bardzo fajna alternatywa na spędzenie czasu z dziećmi zamiast kolejnego codziennego spaceru do parku. Bardzo sympatyczna właścicielka i pomocna obsługa, no i wybór dyń taki jakiego nigdzie jeszcze nie widziałam.

A po wyjściu tuż obok jest też coś dla rodziców, piękne wrzosy i kwiaty do ogrodu i na balkon.



My ze swoich zbiorów dyniowo spacerowych zrobiliśmy dzisiaj taką oto kompozycję.


Jednak taki "super dzień" z takim słoneczkiem, nie można zakończyć inaczej jak tylko na placu zabaw.
Wracając w stronę centrum po lewej stronie zobaczycie piękny Most zakochanych nad potokiem Służewieckim, jest on tuż przy narożniku Al. Wilanowskiej i ul. Przyczółkowskiej w stronę plaży Wilanów. Najpiękniej wygląda zimą, gdyż jest ślicznie oświetlony.


Zakochani zostawiają tu swoje kłódeczki :)
Zastanawiam się czy ktoś już wracał swoją odpiąć po nieudanym związku, oby nie!



No i wyczekiwany dzisiaj przez młodszych - plac zabaw.
Polecam, bardzo fajny, dużo różnych atrakcji a do tego bezpieczny.














Dzisiaj mamy dzień wolności słodyczowej :)
Gofry obok kusiły zapachem, nie udało się nam ich ominąć.


Dzięki brat za fajny dzień!!! Buziaki




:)